Niedługo mój blog będzie miał sześć lat (wliczam w ten czas moje stare notki z my-ten-months, ponieważ tam się wszystko zaczęło), a ja oprócz tego, że od czasu do czasu dodam notkę z jakiegoś wyjazdu, to dodatkowo nie zagłębiam się w moje życie osobiste.
To co teraz opiszę, było olbrzymią niespodzianką w moim życiu i opuszczając Florydę w 2010 roku absolutnie nie spodziewałam się takiego obrotu spraw. Szykując się na wymianę słyszymy z każdej strony, że to co się wydarzy na zawsze odmieni nasze życie, stworzymy przyjaźnie które przetrwają wiele lat, dostaniemy taką lekcję dojrzewania, że nie każdy może sobie z czymś takim poradzić.
Ja po latach otrzymałam najcudowniejszy prezent jaki sobie mogłam wymarzyć - miłość.
Trudno mi opisywać dokładnie to co między nami zaszło, nasza historia jest długa i poplątana. Rozpoczęła się 22 sierpnia 2009 roku i póki co nie widać jej końca.
Russell był podczas mojej wymiany przyjacielem, wiedziałam że czuje do mnie coś więcej, ale ja mimo że starsza od niego o dwa lata, cały czas nie wyobrażałam sobie siebie w związku i pozostawiłam nasze relacje na stopie koleżeńskiej. Kiedy zobaczyliśmy się w wakacje w 2013 roku wiedziałam już, że nie jest mi obojętny, a od sierpnia 2014 jesteśmy oficjalnie parą.
Ja, osoba która przez całe życie była otoczona związkami na odległość, wyrażająca kategoryczny sprzeciw takim sytuacjom, poddałam się i sama stworzyłam związek przez Ocean. Tęsknota nie jest niczym przyjemnym, ani prostym, ale można sobie z nią radzić, a dzięki temu kiedy się spotykamy naprawdę doceniamy czas który ze sobą spędzamy i wykorzystujemy go najlepiej jak potrafimy.
Żeby było sprawiedliwie, tym razem to Russ przyleciał do mnie. Przerwa świąteczna to idealny czas na poznanie się i poświęcenie sobie uwagi. Bardzo zależało mi, aby spotkał się twarzą w twarz z moją rodziną, przyjaciółmi i odwiedził ważne dla mnie miejsca.
Na lotnisko wybrałam się z moją mamą, tego samego dnia poznał połowę mojej rodziny. Urozmaicaliśmy sobie czas zwiedzając Wrocław, spotykając się ze znajomymi czy spędzając czas w domu i wspólnie gotując.
Przerwa na łakocie podczas zakupów świątecznych w Pasażu Grunwaldzkim.
Wieża widokowa SkyTower nocą.
Przepięknie oświetlony Ostrów Tumski.
Spotkanie na mieście z Gosią.
![]() |
Russ nie może się nadziwić, jak fatalnie Polacy parkują :). |
![]() |
Gosia, Jessie, Russ |
Ja spróbowałam moich sił w pieczeniu ciasteczek, a Russ zaprzyjaźnił się z Mimi.
Szybciutko nadeszły Święta Bożego Narodzenia. Dwie Wigilie i dwa dni Świąt to zdecydowanie coś nowego dla Russella. Po trzech tygodniach spędzonych z moją rodziną wyrobił sobie opinię na nasz temat: Polacy są mili, gościnni i nie ma dla nich nic ważniejszego niż wspólne spędzanie czasu przy stole i dzielenie się jedzeniem.
Wigilia - najpierw wigilia u rodziny od strony mamy, następnie Maćka.
![]() |
Dziadek Tadek, Mama, ciocia Ania i wujek Artur. |
![]() |
Dostałyśmy z kuzynką Alą takie same bransoletki! |
![]() |
Od lewej: dziadek Tadek, mama, ciocia Ania, wujek Artur, Antosia, babcia Bożenka, ja, Russ i Ala |
W pierwszy dzień Świąt dołączyła do nas moja kochana Sylwia.
Drugi Dzień Świąt ja i Russ gościliśmy wszystkich u nas w domu.
![]() |
Od lewej: kuzyn Mikael, Anita, ciocia Ala, babcia Tereska, babcia Bożenka, dziadek Tadek, Maciek, Russ i Ja. |
![]() |
Żeby Russ poczuł się jak w domu mama dała nam wszystkim świąteczne sweterki tak często spotykane w amerykańskich filmach :) |
![]() |
Na koniec wieczoru pograliśmy z chłopakami w Monopoly. |
Naszą Magię Świąt budowały też cztery urwisy - moja rodzina ma hopla na punkcie psów, każdy musi mieć swojego!
W przerwie między Świętami a Nowym Rokiem Maciek, Sylwia, Russell i ja wybraliśmy się na jeden dzień do Berlina.
A po muzeum wizyta w Oceanarium.
Przespacerowaliśmy się po Kudamie, odnaleźliśmy turecki sklep aby kupić ulubione przysmaki, o które bardzo ciężko w Polsce i uhonorowaliśmy wieczór kaczką w chińskiej restauracji.
Pycha!
![]() |
Szila |
![]() |
Dolar |
![]() |
Kiara |
![]() |
Mimi |
W przerwie między Świętami a Nowym Rokiem Maciek, Sylwia, Russell i ja wybraliśmy się na jeden dzień do Berlina.
Wyspa muzeów - coś co warto odwiedzić, ale trzeba uzbroić się w cierpliwość. Dużo cierpliwości!
![]() |
Odrobinę pomagały zewnętrzne grzejniki. |
Przespacerowaliśmy się po Kudamie, odnaleźliśmy turecki sklep aby kupić ulubione przysmaki, o które bardzo ciężko w Polsce i uhonorowaliśmy wieczór kaczką w chińskiej restauracji.
Pycha!
Życzę Wam wszystkim dużo szczęścia, zdrowia i radości w Nowym Roku. A przede wszystkim Miłości.
Jessica