poniedziałek, 24 czerwca 2013

Warunki na campie.

We wczorajszej notce obiecałam, że dziś z okazji tego, że mam wolne porobię zdjęcia i napiszę notkę. Zdjęć nie zrobiłam, ale nakręciłam krótki filmik. Nie zamierzam przesiadywać długo przed kamerą, ale chciałabym stworzyć kilka krótkich filmików, do których będę mogła powracać, kiedy już będę w Polsce. Pozwolą one trochę lepiej pokazać życie na młodzieżowym obozie w Stanach. Dziś, mimo tego że rano była piękna pogoda, znowu pada. Miałyśmy z dziewczynami wielkie plany na wieczór (ognisko w lesie, poznawanie ludzi z sąsiedniego obozu), ale przez pogodę nasze plany nie mają szans się udać. Przedwczoraj też chciałyśmy iść i zgadnijcie, co się stało? Tak, tak. Też padało. 
Mam nadzieję, że filmik się podoba. Jeżeli chcecie, żebym opisała coś konkretnego, to śmiało piszcie w komentarzach, chociaż wątpię, czy ktoś poza Agatą, ciocią Anią i resztą rodziny tu jeszcze zagląda :). Pozdrawiam!

W ramach programu zdrowa żywność dla młodzieży zabierzmy grupę czterdziestu dziewcząt na pizzę :).


niedziela, 23 czerwca 2013

23.06

Dzisiejsza notka będzie tylko opisowa, jutro będę miała wolny dzień, więc z pewnością porobię trochę zdjęć i je opublikuję :).
Na samym początku chcę powiedzieć, że jestem bardzo zadowolona z podjętej decyzji odnośnie wakacji w Stanach. Bardzo lubię ten kraj, teraz odkrywam go na nowo, jako dojrzalsza dziewczyna i doceniam wszystko bardziej, niż kiedy byłam na wymianie. Tym razem mam świadomość, że wracam do Polski już za trzy miesiące, a nie za 10 miesięcy. W tak krótkim czasie, mam nadzieję że zdążę się nacieszyć Ameryką, ale nie będę jeszcze tęsknić za Polską.
Jak spędzam czas na campie? Przede wszystkim należy pamiętać, że przyjechałam tutaj nie tylko do pracy, ale również żeby się bawić, poznawać nowych ludzi, zrozumieć jeszcze lepiej amerykańską kulturę i cieszyć się życiem! Moja praca polega na pomocy przy szykowaniu posiłków, sprzątaniu stołówki, kuchni i to właściwie tyle. Pracuję w sumie jakieś 8 godzin dziennie. Dopiero dzisiaj przyjechały dzieciaki na obóz i zaczyna się najgorsza harówka. Ale nie spełniam swojego Amerykańskiego Snu stojąc na zmywaku! Oprócz tego, że mam obowiązki, camp zapewnia też trochę rozrywki.
Na moim campie sytuacja wyglądała następująco; w okolicach 14-17 czerwca pracownicy z całego świata przylecieli do USA. Mamy dziewczynę z Kolumbii, dwie z Niemiec, kilka Polek, sporo Brytyjek. Wszystkie opiekunki dzieciaków i załoga kuchenna to dziewczyny w granicach 19-24 lat. Przez tydzień zapoznawałyśmy się z zasadami naszej pracy, organizowałyśmy się, szykowałyśmy obóz na przyjazd dzieciaków i oczywiście integrowałyśmy się. Był wspólny wypad do supermarketu (wielkie wydarzenie!), wycieczka na lody, innego wieczoru do pizzerii. 
Wczoraj spędziłam najprzyjemniejszy wieczór odkąd tu przyjechałam. Wyszykowałyśmy się z dziewczynami, ubrałyśmy lepsze rzeczy i poszłyśmy do domku naszego szefa kuchni. Zebrało się około 12 osób, oglądaliśmy mecz, siedzieliśmy do późna przy ognisku i słuchaliśmy muzyki. Nie brakowało tematów, jedzenia i picia.
Ponieważ nie mam 21 lat (kończę na koniec sierpnia) nie mogę poruszać na blogu kwestii alkoholu. Nie powinnam pić, ani przebywać w otoczeniu pijanych osób niepełnoletnich.
Pracuję w żeńskim obozie, ale spokojnie. Koło mojego domu zaczyna się teren drugiego obozu, tym razem tylko męskiego. Wieczorami chodzi się do lasu, siada przy ognisku i oba obozy się integrują. Miło, prawda? :) Mam stały dostęp do internetu, już drugiego dnia całkowicie przyzwyczaiłam się do warunków i czuję, że trafiłam we właściwe miejsce. 
Trudno nawiązać mi kontakt z Brytyjkami, ponieważ nie mogę zrozumieć co do mnie mówią, ze względu na akcent. Szukam więc kontaktu z Amerykanami i póki co osiągam sukces. Życzę Wam wszystkim odwagi do spełniania marzeń, ponieważ naprawdę warto. Następna notka już jutro, a teraz czas na małą drzemkę po nieprzespanej nocy :).
Jess.


środa, 19 czerwca 2013

Merriwood Camp!

No i udało się! Dzisiaj nadaję z campu Merriwood. Nie będę się rozpisywać, ale wrzucę kilka zdjęć campu. Jestem już zmęczona, zmiana czasu daje o sobie znać. Pracy jest dużo, jutro muszę się zjawić w kuchni o 7:30. 
Enjoy :)


Wylądowałam w Bostonie.








Nasz domek :)






I teren obozu :)












Dżesika.

Zobacz również:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...