środa, 29 października 2014

Bush Gardens - let's have some fun!

Podróżując ludzie poznają się z każdej możliwej strony. Magda, która jest panią magister inżynier jest świetnym kompanem do poważnych rozmów o życiu, zabawy na imprezie i wygłupów w parku rozrywki. Drugiego dnia Russ przyjechał po nas od razu po swoich zajęciach (jego szkoła rozpoczęła semestr w drugiej połowie sierpnia). Było to pochmurne piątkowe popołudnie. Szkoda mi Magdy, która nastawiła się na ekstremalne przeżycia na rollercoasterach, a w zamian otrzymała zamknięte atrakcje z powodu zagrożenia wystąpienia burzy. Już na sam koniec udało nam się przejechać jedną kolejką, przez większość dnia musieliśmy się zadowolić mniejszymi atrakcjami i oglądaniem zwierzaków. 
Czy straciliśmy dobry humor? Oczywiście, że woleliśmy skorzystać z atrakcji za które zapłaciliśmy, ale obejrzeliśmy przepiękne spektakle, między innymi sztukę na lodzie, wygłupialiśmy się i robiliśmy konkurs na najgłupszą minę na zdjęciu :).  








Cały dzień towarzysz nam niesamowity upał. Rozwiązaniem były punkty chłodzące, gdzie można się było schować pod delikatną mgiełką wody, lub schłodzić się w wietrzyku wiatraków.










Po parku schowaliśmy się przed deszczem w akademiku Russella. Pomimo piątkowego wieczoru nie poszliśmy na żadną imprezę, za to zakopaliśmy się pod kołdrą na kanapie i obejrzeliśmy horror na Netflix (wypożyczalnia filmów DVD). Skończyło się tym, że pousypialiśmy i spędziłyśmy z Magdą noc na UT (University of Tampa). Rano przerażone wróciłyśmy do domu, gdzie spodziewali się nas dzień wcześniej, okazało się jednak, że babcia i dziadek traktują nas jak dorosłych, którzy nie muszą się tłumaczyć ze wszystkich swoich ruchów. Zamiast wyznaczać nam karę, wysłali nas od samego rana na plażę, żeby ominąć korki :).  
Pozdrawiam serdecznie,
Jessica

sobota, 25 października 2014

Magda, come with me!

Czas spędzony na Florydzie, był nagrodą za wszystkie niedoskonałości wakacji (pamiętajcie, że mimo dobrej zabawy co najmniej 6 dni w tygodniu musiałam wstawać przed siódmą, kilka razy miałam do pracy nawet na 5 rano!). Zaproponowałam Magdzie, aby leciała tam ze mną chociaż na kilka dni. Cieszę się, że moje dwa światy - ten Polski i Amerykański - zaczynają się przeplatać i tworzyć jedną całość. 
Nie udało nam się kupić wspólnego lotu, ja leciałam bezpośrednio z NYC, Magda miała postój w Miami. Z lotniska odebrał mnie Russell, spędziliśmy ze sobą trzy godziny, mieliśmy czas żeby spokojnie zjeść i zobaczyć jego kampus. Po dwudziestej wróciliśmy na lotnisko, odebraliśmy Magdę i pojechaliśmy kupić szampana. W końcu to były moje urodziny! Wróciliśmy do akademika i wypiliśmy za moje zdrowie. Kiedy bąbelki zaczęły mi szumieć w głowie, zrobiło mi się nagle bardzo wesoło. Fakt, że po roku niewidzenia się z dziadkami, wpadnę do nich do domu koło północy i w dodatku nie koniecznie trzeźwa, nie sprawiał mi żadnego problemu :).   







Granny, ja i Bessy

Dobrze było po całych wakacjach, spędzonych w starej kanciapie lub na walizkach, poczuć się jak w domu! Następnego dnia, aby nie tracić czasu Magdy na nic nierobieniu, pojechałyśmy z Pawem na plażę. Pogoda w New Hampshire nie była zła, a w Nowym Jorku było cieplutko, nic mi jednak nie zastąpi temperatury powietrza i Oceanu na Florydzie. 




Paw szybko poznał zamiłowanie Magdy do architektury, dlatego w drodze powrotnej pojechał na około, aby pokazać jej ciekawsze konstrukcje architektoniczne, które znajdowały się w naszej okolicy.
Wróciłyśmy do domu, opłukałyśmy się z morskiej wody i wyszykowałyśmy się na pierwszy w życiu Magdy mecz w Ameryce. Russ przyjechał po nas po swoich zajęciach i zabrał nas do Tampy. Nie było czasu na tradycyjne smażenie hot dogów i hamburgerów, ale i tak nie opuszczały nas dobre humory. 










Dwie Polki w Wielkim Świecie :)
Pozdrawiam serdecznie!
Jessica

poniedziałek, 13 października 2014

NYC one more time

W Nowym Jorku spędziłam zaledwie jeden pełny dzień, ale czerpałam z niego najwięcej jak się dało. Od samego rana zaczęłyśmy z Magdą aktywne zwiedzanie, znajdując jeszcze czas na wyjście z psem naszego hosta i wybrudzenie się lodami, ale o tym później. 
Dzień rozpoczęłyśmy na Brooklynie. Zamiast przemieszczać się metrem, przeszłyśmy spacerkiem jeden z najsławniejszych mostów świata, aby ponownie znaleźć się na Manhattanie. Ja byłam w NYC rok temu, a Magda dwa lata temu. Postanowiłyśmy nie śpieszyć się, nie korzystać z map i relaksować się miastem, w końcu wszystko co wypadało zobaczyć, już zostało przez nas zobaczone. Rezultat był zabawny, zobaczyłyśmy większość najważniejszych atrakcji, zmęczone byłyśmy niemiłosiernie a nogi wchodziły nam do... No do pupy nam wchodziły, no!

Brooklyn Bridge





Statua Wolności


Ulice Nowego Jorku 

World Trade Centre



Idealnie dobrany podkład? W perfumeriach Sephora dysponują aparatami, która nam to ułatwią. 
 Wall Street


Na lunch świeżo wyciskany soczek, a przed obiadokolacją przekąska. Wróciłyśmy do mieszkania po psa, zabrałyśmy Altę na spacer, a same zjadłyśmy lody. Uroki Brooklyn Park



Odprowadziłyśmy psa i wróciłyśmy metrem na Manhattan. Szukając baru z burgerami na wynos byłyśmy już bardzo głodne, ale chęć zjedzenia w Central Parku była silniejsza. Szybka regeneracja na świeżym powietrzu i powrót do zwiedzania. 

Central Park





Hotel Plaza


Apple Store


Time Square




Grand Central Terminal



Czas ruszać dalej w drogę, ale czy naprawdę było mi smutno, że poleciałam na południe? :)


Pozdrawiam, 
Jess

Zobacz również:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...