piątek, 3 lipca 2009

Karków

2:30 - pobudka! 3:50, mój pociąg odjeżdża, coraz bliżej Krakowa i Ambasady Amerykańskiej! Stres olbrzymi: Czy na pewno mam wszystkie dokumenty? Czy nigdzie nie popełniłam błędu? Czy mój pociąg nie będzie miał opóźnienia? I w końcu ostatnie pytanie: Czy na pewno dostanę wizę? Na szczęście obeszło się większych komplikacji. Nie wzięłam jednego formularza, ale dzięki pomocy Ambasady wypełniłam go w trzy minuty. Wszystkie formalności zajęły mi około dwóch godzin.
Jeżeli chodzi o Kraków... Jestem zakochana! Rynek śliczny, znalazłyśmy z mamą kawiarenkę, gdzie można skosztować jedzenia jak za młodych lat mojej rodzicielki (wierzę jej na słowo). Cudowne butiki i ogromne centra handlowe! W końcu pociąg do Wrocławia i dom. Moja wycieczka zakończyła się o jedenastej wieczorem.

Moja mama.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zobacz również:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...