sobota, 28 czerwca 2014

Update!

Ostatni dzień przed przyjazdem dziewczynek właśnie dobiega końca. W szeregach pracowników kuchni, oprócz mnie i Joe są same nowe osoby (Magda, która pracowała ze mną rok temu, z powodu obrony przyleci dopiero za kilka dni), więc jutro czeka nas egzamin z tego, jak sobie radzimy. Maryla i Ola są bardzo pracowite, dlatego jestem bardzo pozytywnie nastawiona, a nowy sous chef –  Pierce (zastępca głównego kucharza, Joe), jest bardzo pomocny.
Zauważyłam, że z każdym przylotem do USA coraz trudniej jest mi się przestawić na czas amerykański. Po 37 godzinach w podróży byłam bardzo zmęczona, ale kiedy Judy – dyrektorka obozu – przyjechała po mnie do Hanoveru, cieszyłam się że czeka mnie jedynie 40 minut w aucie i że w końcu będę na miejscu! Wpadłam do kuchni w porze lunchu, wyściskałam się z Joe i dziewczynami, które przyleciały dosłownie kilka godzin wcześniej. Dostałam nowej fali energii i zamiast odpoczywać, rzuciłam się w wir pracy.  Kiedy przyszedł wieczór usnęłam jako pierwsza, za to rano wstałam jeszcze przed szóstą. Dzisiaj po raz pierwszy zamierzamy nie kłaść się do łóżka od razu po prysznicu, za to pójdziemy do lasu integrować się z tegorocznymi pracownikami.
W odróżnieniu od zeszłego lata pogoda dopisuje, codziennie dziej się coś miłego. Drugiego dnia kierowniczka campu zabrała nas na lody do Fat Bobs’a, a trzeciego nie musiałyśmy szykować kolacji, ponieważ całym obozem wybrałyśmy się na pizzę do Hanoveru. Na miejsce dojeżdżaliśmy kilkuosobowymi autami, ponieważ w okolicy restauracji nie było miejsca na duże busy. W moim samochodzie siedziało 7 dziewczyn i było tak, jak w amerykańskim filmie – śpiewałyśmy piosenki, żartowałyśmy i… obgadywałyśmy inne dziewczyny.
Wspominałam już o tym bardzo dawno temu, ale chyba warto powtórzyć, że Amerykanie bardzo różnią się od nas, Polaków i moim zdaniem dużo trudniej jest znaleźć tutaj prawdziwych przyjaciół. Bardzo rzadko ludzie używają słowa kolega, za to każdy znajomy to „friend”. Ilość znajomych ciągnie się w nieskończoność, trzeba być tylko bardzo uważnym, żeby odróżnić tych bardziej wartościowych. W tym roku mam proste podejście do sprawy – dużo się uśmiecham, rozmawiam z każdym kto się nawinie, ćwiczę angielski i nie przejmuję się, co sobie inni o mnie pomyślą. Bardzo dużo opiekunek do dzieci to młodziutkie dziewczyny, które same jeszcze niedawno przyjeżdżały tu na obozy.
Tęskniłam za piciem kawy na werandzie z cudowny widokiem na góry i jezioro. Wczoraj i dzisiaj udało mi się popływać, złapałam nawet pierwsze promyki słońca. Po całym dniu pracy ukradłyśmy z kuchni truskawki w gorzkiej czekoladzie i zajadałyśmy się nimi w zaciszu naszego domku.          






Staff 2014



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zobacz również:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...