Byłam wczoraj w pracy, już po godzinie 20 obsługiwałam klientkę, która podała mi kartę płatniczą Bank of America. Z uśmiechem na twarzy powiedziałam jej, że mam taką samą kartę, na co ona odpowiedziała, że to niemożliwe. Tym sposobem zaczęłyśmy rozmawiać o naszej ukochanej Ameryce. Całe życie w San Diego, Amerykańskie uczelnie i praca w National Geographic. Czy można sobie wyobrazić coś fajniejszego? Dla mnie przyszłość w USA - marzenie.
Okazało się, że ukochanym miastem tej pani to Washington District of Columbia. Uznałam to za znak, żeby w końcu zebrać się w sobie i dodać notkę o D.C. Od dawna nie przeglądałam zdjęć z wyjazdu, ponieważ wzbudza to u mnie zbyt wiele uczuć, najczęściej mi się chce płakać (to chyba normalne, wszystkim moim znajomym, którzy byli na takim wyjeździe tęskno do USA ;-).
Zatrzymałyśmy się w Arlington, czyli w mieście przy D.C. od strony Pentagonu. 14 września wstałyśmy po 9 i już o 10 wyjechałyśmy z naszym gospodarzem na miasto (przypominam, że korzystałyśmy z couchsurfingu). Terry ugościł nas bardzo miło, a oprócz tego zabawił się w przewodnika po stolicy USA. Zaczęliśmy bardzo tradycyjnie - od Białego Domu. Dość trudno było zrobić zdjęcie, tak aby nie uchwycić innych ludzi, ponieważ pod płotem cały czas był duży ruch. Oczywiście było też dużo ochrony.
Washington Monument |
World War II Memorial |
World War II Memorial |
Freedom Wall - każda z ponad 4000 gwiazd oznacza życie około 100 żołnierzy. |
Lincoln Memorial |
Lincoln Memorial |
W tle Arlington Memorial Bridge |
Arlington Memorial Bridge |
Oprócz tego widziałam też Vietnam Veterans Memorial i ogólnie przeszłam się terenami pomiędzy wszystkimi zbytkami, które znajdują się w okolicy Smithsonian Memorial. Po kilku godzinach Terry musiał uiekać na roczek syna przyjaciół, a my za cel obrałyśmy China Town. Odpoczęłyśmy troszeczkę, zjadłyśmy późne śniadanie, napiłyśmy się kawy i uzbrojone w nową dawkę energii ruszyłyśmy ponownie zwiedzać stolicę.
China Town |
Nie jest to Hollywoodzka aleja gwiazd, ale też udało nam się zobaczyć podpisy kogoś sławnego, szkoda tylko że jakość zdjęć nie pozwala mi sprawdzić kogo :).
Old Post Office |
Poczta jest otwarta dla turystów i można wejść do środka, na wieżę widokową.
Następnie poszłyśmy do muzeum: National Museum of African American History and Culture. W środku nie można było robić zdjęć.
Kapitol |
Nie miałyśmy ani czasu, ani siły żeby podejść bliżej. Złapałyśmy metro i wrciłyśmy do China Town, gdzie odebrał nas Terry.
Wieczorem przygotowałyśmy polską kolację, a później wyszykowaliśmy się i pojechaliśmy na miasto. Najpierw szaleliśmy w klubie nocnym, a później Terry pokazał nam swoje ulubione miejsca. Kto z Was widział pomnik Martina Luthera Kinga Jr. o trzeciej nad ranem? Po nieprzespanej nocy nie śpieszyło nam się z wyjściem na miasto. Na spokojnie spakowałyśmy się i popołudniu Terry odwiózł nas na autokar do... Nowego Jorku :).
Pozdrawiam,
Dżesika.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz