Oto odpowiedzi na pytania!
W szkole idzie dobrze, w ogóle się nie przemęczam, z angielskiego mam 95% (jakim cudem?!) a z algebry zbieram same maxy :). Może to zasługa tego, ze postanowiłam nie przeginać w tym roku i wybrałam sobie raczej łatwe poziomy przedmiotów. Tak czy siak powtarzam klasę, a mam już sporo roboty z językiem angielskim samym w sobie, żeby się jeszcze bawić w matematykę na poziomie calculus.
Gadu gadu może by działało, ale nie piszę z mojego komputera, a nie chce nikomu zaśmiecać pamięci. W przyszłym miesiącu, kiedy już będę pewna, ze nie wyskoczą mi żadne niespodziewane wydatki do szkoły, zainwestuję w ładowarkę do laptopa i do... aparatu! Wkrótce powinnam być już w pełni dostępna!
Tak, Bessy i Chinka są Shih-Tzu, a Mandy to czarny pekińczyk. W niedziele odwiedziliśmy plażę, która znajduje się na terenie miasta... Uwaga, Uwaga! St Petersburg! Tak! Tylko że tu jest duuużo cieplej, niż w Rosji.
Było super, tylko że ja i Russ zostaliśmy sami i po kilku godzinach byliśmy straaaasznie, głodni! Ale tak strasznie, że aż strasznie, wiec poszliśmy do pobliskiego parku szukać Paw'a (Will) i Granny(Margaret). Rzuciłam moją czapką i wypadło, ze mamy iść w prawo. Przez to szukaliśmy ich przez około godzinę. Gdybyśmy poszli w lewo, zajęłoby to nam może z pięć minut?... No tak, ja i moje szczęście :) Zdjęcia!
W drodze na plaże.

Plaża i park (w sumie to tworzy calość).




Czy muszę wspominać, że woda była cieplutka, słońce świeciło bez przerwy i nie było aż takich tłumów?!
Most zwodzony i okolica. Żeby zrobić to zdjęcie (most) otworzyłam drzwi i boso wyszłam na most. Ludzie się na mnie dziwnie patrzyli, a Russ śmiał się, ze wezmą nas za turystów. Przepraszam, a kim ja jestem?!

A tu mieszkam :) Palmy, palmy, palmy... Strasznie mi się tutaj podoba wizualnie. Cicha i spokojna okolica, domki w pastelowych kolorkach, równo przycięta trawka i machający sobie sąsiedzi. Rodem z amerykańskiego filmu :)




Brak komentarzy:
Prześlij komentarz