niedziela, 18 października 2009

Szkoła i wypad na konie :)

Witam Wszystkich!

Czy zauważyliście jakąkolwiek różnicę? Mam polskie znaki! Postanowiłam pisać notkę na moim laptopie, a potem przerzucić wszystko na komputer Paw'a, gdzie mam internet :-) .

Dziękuję za wszystkie komentarze, naprawdę wiele dla mnie znaczą. Po pierwsze wiem, że nie jestem sama. Po za tym, mam kontakt z Polską, a to dużo dla mnie znaczy! Jest wiele powodów, dlaczego prowadzę mój internetowy pamiętnik. Jednym z nich jest to, że mogę tu przechowywać wspomnienia, zajrzeć tutaj, gdy już będę w Polsce. Moja rodzina i przyjaciele orientują się, co u mnie słychać. Dodatkowo pamiętam, jak dużo dowiedziałam się z blogów osób, które przebywały w Stanach w ubiegłych latach, więc teraz sama chcę pomóc przyszłym wymieńcom.

Odnośnie komentarza Karoliny… Dobrze, opiszę dokładniej szkołę ^^.

Karolina ma absolutną rację. Szkoła jest świetnie wyposażona, a wyniki w sporcie są godne podziwu. Drużyna Armwood High School, w zeszłym roku pokonała wszystkie drużyny na Florydzie. Ogólnie w klasyfikacji stanowej zajmują dziesiąte miejsce, a to oznacza, że pokonali 40 stanów. Chyba nie tak źle, prawda?

Wyposażenie klas?
Na ceramice mamy dostępną glinę, wszystkie przybory niezbędne do tworzenia tego, co każdy wymyśli sobie w głowie. Na malowaniu mogę wybierać w farbach, drogich pędzlach, nawet kartki do malowania są lepszej jakości. Niedługo powinnam dostać koszulkę mojej drużyny, oczywiście za darmo. Nie wydałam ani centa na książki, ponieważ szkoła dostarczyła mi wszystkie podręczniki i ćwiczenia. Nie płacę nawet za autobus szkolny. Na historii każdy robi kolaż, a ja nie musiałam się nawet fatygować, żeby przynieść własną kartkę, czy gazety.

Lekcje są bardzo ciekawe. Na angielskim czytamy, potem oglądamy film, żeby utrwalić wiadomości. Wszyscy biorą aktywny udział w lekcji. W czwartek moja nauczycielka skończyła dwadzieścia cztery lata, więc przyniosła coś słodkiego dla każdego ucznia. Na historii dużo się dzieje. Mrs. Lawrence opowiada o wszystkim z pasją w oczach, zachęca nas do zdobywania wiedzy. Nie wiem jak ona to robi, ale ja jeszcze pamiętam rzeczy, które musiałam umieć na pierwszy sprawdzian, gdzie w Polsce dwa dni po sprawdzianie nie wiedziałam o czym w ogóle pisałam. Nudno jest tylko na matematyce, no ale dobrze, zrobię jutro te 47 zadań na poniedziałek…

Absolutnie jest tu indywidualne podejście do ucznia! Wspomniałam Wam, że musimy napisać na angielski esej – 800 do 1200 słów. Musimy go oddać w piątek, a ja nawiasem mówiąc już skończyłam. Tak więc trzy tygodnie temu pani dała nam instrukcje, na której objaśniła wszystko krok po kroku, a nawet dlaczego to piszemy! Ósmego października była pierwsza lekcja w bibliotece, gdzie każdy usiadł przed komputerem i zaczął pracę nad swoim wypracowaniem. Nauczycielka chodziła od ucznia do ucznia i pomagała znaleźć odpowiednie argumenty, naprowadzała, pokazała jak szukać potrzebnych informacji. Tydzień później znowu mieliśmy lekcję w bibliotece i pani Hrabosky sprawdzała to, co mamy. Pochwaliła moją pracę, a po lekcjach zadzwoniła do mojego host taty i powiedziała, że jest ze mnie dumna bo wykonałam naprawdę dobrą robotę! Tak! Następnego dnia dodała że cieszy się, że tak ciężko pracuję i staram się na jej lekcjach! Uwielbiam tą szkołę! Nauka zaczyna sprawiać mi przyjemność! Do szkoły idę zadowolona, bo po prostu to lubię! Szkoda, że krążą stereotypy o amerykańskich szkołach. Poziom wcale nie jest niższy, po prostu sposób przekazywania wiedzy jest dużo lepszy i uczniowie nie odczuwają aż takiej presji! Przykład? Algebra. Wyprałam sobie powtórzenie pierwszej klasy liceum, ponieważ wiem, że lepiej jest perfekcyjnie opanować podstawy a dopiero potem bawić się w głębszą i trudniejszą matematykę (jeżeli teraz wzięłabym Pre-Calculus, to powtarzałabym to za rok, więc też bez sensu). Teraz jestem pewna w stu procentach, że dobrze zrobiłam, bo rozumiem wszystko, a i tak mam rozszerzenie, co oznacza, że poziom algebry w Stanach jest nawet wyższy niż w Polsce (na tych zajęciach są głównie ludzie z 10 klasy, czyli naszej 1). No i jeżeli mam 92 punkty na 100, to chyba naprawdę rozumiem, prawda? Najgorzej mi idzie z chemią, ale tu dochodzi stresująca nauczycielka i słownictwo, bo prawdziwa chemia jeszcze się nie zaczęła… Mam Chemistry I Honors (Honors oznacza, że nauka w szybszym tempie, jak wszystkie moje przedmioty zresztą :), więc mam nadzieję że wkrótce ruszymy z kopyta. Przy okaazji, moje przedmioty, bo chyba jeszcze nie powiedziałam, czego się uczę:




1. Chemistry I Honors
2. Algebra II Honors
3. Ceramic
4. English III Honors
5. Painting
6. Team Sports
7. American History I Honors

Na koniec zdjęcia z dzisiejszej wyprawy na konie (jazda w terenie i nawet udało mi się zakłusować! Po dwuletniej przerwie wciąż wiem jak się siedzi na koniu!). Z początku się bałam i poprosiłam, żeby ktoś miał kontrolę nad moim koniem, ale już w drodze powrotnej zdałam się na siebie.



















No i parę domów ozdobionych na zbliżające się Halloween!











No i nasze dynie!

Pozdrawiam wszystkich!

Lekko obola Dżesika :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zobacz również:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...