czwartek, 13 sierpnia 2009

Pierwsze koty za płoty :)

Pierwsze koty za płoty. Dwa dni temu nawiązałam pierwszy kontakt telefoniczny z Margaret. Przez dwie godziny starałam się dodzwonić do mojej rodziny goszczącej. Przez długi czas na staraniach się kończyło… „Przepraszamy, abonament zajęty”. W końcu zadzwoniłam do mamy:
„Dziecko, musisz robić coś źle”.
Przejrzałam jeszcze raz instrukcję obsługi. No co, do jasnej Anielki jest źle?! No tak, jedno zero za mało! Próbuję ponownie. „Przepraszamy, abonament zajęty”. Znowu telefon do domu.
„Dżesika, jutro pojedziemy do Perfectu, może masz zły numer”.
I nagle olśnienie! W dokumentach, w których podali mi numery telefonów, pomyśleli o kierunkowym wyłącznie na Florydę. Jeżeli chodzi o USA, trzeba dodać 001. Po raz pierwszy usłyszałam sygnał, ale odpowiedziała mi sekretarka.
Drugi telefon wykonałam tego samego dnia, około godziny 23. W Brandon była dopiero siedemnasta. Porozmawiałam sobie z Margaret, ale byłam podekscytowana i mówiłam dość szybko. Biedna Margaret bardzo się starała, ale miała problemy żeby mnie zrozumieć – zawinił mój akcent, a raczej jego brak. Tego samego dania wieczorem dostałam adres e-maila, ale że w ciągu dwóch dni nie dostałam żadnej odpowiedzi na moje listy, zadzwoniłam ponownie (jestem troszeczkę w gorącej wodzie kompana, nie cierpię czekać!).
Dzisiaj ponownie wykonałam telefon. Tym razem próbowałam mówić spokojniej i rozmowa wyglądała zupełnie inaczej! Dowiedziałam się, że Will wyjechał do innego miasta i wraca właśnie dziś wieczorem. Na święto dziękczynienia najprawdopodobniej pojedziemy do rodziny, do innego miasta. Często będziemy robić wypady do domku campingowego! To jeszcze nie koniec! Mają w swoim otoczeniu polaka! Martinowie mają dwoje wnuków, siedemnastoletnią dziewczynę i piętnastoletniego chłopca. Mówiła mi jak mają na imię, ale niestety zapomniałam. Wnuczka jest w moim wieku, na dodatek chodzimy do jednej szkoły, więc nie będę sama pierwszego dnia. Wielka ulga…
Plany się nieco zmieniły. Mam małe problemy z kupnem biletów, no i w niedzielę jadę do Berlina. Wracam w środę, czwartek ostatnie spotkania z przyjaciółmi (ach, Kasiu! Dlaczego Ty musisz jutro wyjeżdżać?! Baw się dobrze! Za nas DWIE! I uściskaj tam całą Bakalandię!). W piątek wielkie pakowanie, a sobotę spędzę w samolocie! Welcome to Brandon!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zobacz również:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...