poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Co jest grane?

Już za tydzień dzieci opuszczają mojego campa, a za 11 dni wyjeżdżają ludzie z sąsiedniego campu. Już wiem, że to będzie strasznie smutne przeżycie, że będę tęsknić, nie wykluczone, że pojawią się łzy. Co mogę zrobić? Planować zwiedzanie, czekać aż przyjedzie nawa grupa - drużyna piłki nożnej, zająć się pracą, cieszyć się resztą wakacji i umówić się z ludźmi na przyszły rok. Będę pracować do 25 sierpnia, więc mam jeszcze trochę czasu na wdychanie świeżego powietrza i nacieszenie się beztroskim życiem obozowym. 

Codziennie dzieje się coś niesamowitego! Nie wspominałam o tym na blogu, ale Joshua miał zaszczyt grania w koszykówkę z prezydentem Stanów Zjednoczonych – z Barakiem Obamą. Jeżeli myślicie, że przeciętnej Polce, która spędza wakacje w środku lasu nie uda się już bardziej zbliżyć do prezydenta USA, to jesteście w błędzie. Przedwczoraj po śniadaniu przyszedł do kuchni Mark, który zajmuje się różnymi pracami naprawczymi na obozie i również pomaga w biurze. Powiedział że ma dla nas ważną informację, którą musimy zachować dla siebie. Do mojego campu przyjechała córka prezydenta! Dostałyśmy instrukcję, aby traktować ją jak pozostałe dzieci i nie przyglądać jej się nachalnie (co było dość trudne). Dziewczynki rozegrały mecz piłki nożnej. Haha! Merriwood WYGRAŁO! Co mogło być większą atrakcją od Pierwszej Córki Ameryki?

Jeszcze kiedy sprzątałyśmy po śniadaniu, szef kuchni poprosił Olgę o dorobienie kawy. Zazwyczaj nie serwujemy kawy pomiędzy posiłkami, więc prośba była trochę dziwna. Olga poszła po dzbanek i wróciła do kuchni czerwona jak piwonia, uśmiechnięta od ucha do ucha. Wraz z córką przyjechała obstawa, w tym bardzo fajny ochroniarz! Podekscytowane latałyśmy do jadalni i wykonywałyśmy obowiązki, które zwykle robimy później, przejęłyśmy obowiązki innej koleżanki lub nosiłyśmy po dwa komplety sztućców (zwykle ładujemy wszystkie na jeden wózek i rozłożenie ich zajmuje jednej osobie jakieś 3 minuty :-). Dyrektor obozu i Mark doszli do wniosku, że fajnie będzie sobie zażartować z naszego szefa kuchni i od rana powtarzali mu, że ktoś przyjdzie sprawdzić kuchnie i spróbować jedzenie. Joe pokornie powiedział "Oh, I'm sure they'll do" i na chwilę przed lunchem otworzył tylne drzwi, zaczął pokazywać ochronie zawartość zamrażarek i opisywać sposób przechowywania zapasów. Jakie było jego zdziwienie, kiedy wszyscy się zaczęli śmiać! Dyrekcja mojego  obozu i ochroniarze córki prezydenta współpracowali tylko po to, żeby wkręcić biednego Joe, ale będzie to historia, którą z pewnością będzie chętnie powtarzał ludziom przy ognisku, tak jak robił to do tej pory z innymi zabawnymi wydarzeniami ze swojego życia :). Niestety od razu po lunchu wszyscy pojechali na swojego campa. 

W piątkowy wieczór była ostatnia potańcówka z chłopakami. Zanim skończyłyśmy pracę i się wyszykowałyśmy, to została nam tylko godzina zabawy, ale i tak było bardzo fajnie. Nawiązując do tego wspomnę trochę o muzyce tych wakacji. Dzieci mają trochę inny gust muzyczny i o ile w kuchni słuchamy naprawdę wszystkiego, zaczynając od Jopek, przez rocka do reagge, to wciąż słyszę kilka utworów, które bez względu na swój poziom muzyczny, są zdecydowanie piosenkami tych wakacji.

Oto moja krótka lista:








A jak wygląda Wasz lista wakacyjnych hitów? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zobacz również:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...